Skuteczna zmiana….

ślimak symbolizujący powolną zmianę człowieka

Kto z nas nie chce być lepszą wersją samego siebie? Więc co nas przed tym powstrzymuje? Dlaczego mimo tego, że po raz n-ty podchodzimy do tematu na którym nam zależy nie potrafimy się z nim rozprawić? Czemu powtarzamy te same błędy i wzorce? Czy jesteśmy skazani na kręcenie się w kołowrotku i brak satysfakcjonującej zmiany?

Zacznę od siebie. Przynajmniej kilka razy w roku podejmowałam stanowczą decyzję: “od jutra wprowadzam więcej ruchu w moje życie”. Czasami w przypływie weny do działania zaczynałam od zaraz, od już, od teraz. Czasami chcąc podejść bardziej metodycznie opracowywałam plan. Nie miało to znaczenia, bo tą decyzję podejmowałam kilka razy w roku i niestety kontynuowałam najwyżej przez klika tygodni a rekord wynosił 1,5 roku.

Nie pomogło przeczytanie książki “Siła nawyku”, kilka kolejnych też nie pomogło. Nie pomógł coach. Dlaczego tak się działo? Co mnie ściągało z dobrej drogi zmiany? I jak to się stało, że jednak się udało?

Jednym z powodów braku zmiany jest brak cierpliwości lub jak lubię mówić przekładanie korzyści obecnych nad korzyści przyszłe. Chociaż może dobrym słowem jest krótkowzroczność? Przecież tylko dzisiaj posiedzę na kanapie i zjem lody, tylko dzisiaj nie wyjdę pobiegać.

Taka postawa charakteryzuje się brakiem przewidywania skutków w przyszłości, przekładaniem gratyfikacji otrzymywanej w danej chwili nad gratyfikację otrzymaną po czasie. Doskonale obrazował to eksperyment z piankami Marshmallow przeprowadzony w latach 60 i wielokrotnie od tamtego czasu zreplikowany. Te dzieci, które wybierały dwie pianki zamiast jednej i godziły się na nią dłużej poczekać częściej osiągały szeroko rozumiany sukces. Badacze twierdzą, że po pierwsze silną wolę można wyćwiczyć a po drugie opracowanie strategii na chłodno, pomaga utrzymać silną wolę.

Czyli kiedy wiemy, że czeka nas trudne zadanie, zadanie wymagające naszej silnej woli warto przeanalizować możliwe pokusy jeszcze zanim one nastąpią i co ważne opracować plan swoich reakcji na nie 😀 Takie rozwiązanie w moim przypadku było zawsze skuteczne, kiedy wiedziałam z czym przyjdzie mi się zmierzyć i co czeka jeżeli sobie z tym poradzę zawsze wzrastała moja motywacja do osiągnięcia sukcesu, zwyczajnie było mi już też łatwiej bo pewne schematy miałam przećwiczone w głowie i mogłam postępować zgodnie z zaplanowaną reakcją.

Drugim aspektem, o którym warto powiedzieć to powtarzanie znanych już schematów, brak otwartości na nowe. Przecież iście utartym torem wymaga znacznie mniej wysiłku niż wydeptywanie nowej ścieżki. W ekonomii mówimy na to koszt alternatywny tutaj chyba jednak lepiej posłużyć się sformułowaniem utraconych korzyści. Jakich korzyści możecie zapytać, przecież nie ma nic korzystnego w np. nadwadze. Tak naprawdę w samej nadwadze może i nie ale… Przecież jedzenie jest przyjemne, jedzenie niezdrowych rzeczy jest przyjemne, siedzenie na kanapie jest przyjemne, folgowanie swoim zachciankom jest przyjemne etc… Dlatego mówię o utraconych korzyściach.

Jak to było u mnie i co zadziałało?

Opracowanie planu na wypadek awarii, jasne wyznaczenie celu, a w momentach kryzysu przypominanie sobie o prawdziwym celu starań.

POWODZENIA w zmianach !

Zmieniaj się z nami

1 Comment

Porozmawiajmy czyli miejsce na komentarze