Jak zmienia się kobieta w ciąży?

brzuszek ciężarnej osłonięty dłońmi

Jak wiecie w ciążę i to od razu bliźniaczą (trzeba mieć rozmach) zaszłam w wieku 38 lat. Świadoma kobieta można powiedzieć, żadnego zaskoczenia na wszystko przygotowana. No właśnie, że nie. To jak zmienia się moje ciało, jest dla mnie cały czas zaskoczeniem. Dzisiaj opowiem trochę więcej, być może ułatwiając komuś życie.

To kiedy te dwie kreski na teście?

W moim przypadku jeszcze przed wykonaniem testu i potwierdzeniem ciąży badaniami, organizm dawał informację o zmianach. Od kilku dni przychodząc z pracy, właściwie od razu miałam ochotę iść spać. Rano budziłam się szybciej niż zwykle i byłam pełna energii po to, by wieczorem padać do łóżka już ok. 20. Nie wiedziałam co dzieje się z moim organizmem. Kuba zasugerował zrobienie testu  i bingo. Dwie gnieżdżące się Fasolki potrzebują sporo energii. Test potwierdziliśmy wynikiem badania krwi. Dodatkowo umówiłam wizytę u ginekologa.

Co mnie zaskoczyło, ginekolog trzy dni po zrobieniu testu nie widziała ciąży, pani doktor zasugerowała mi wizytę za jakieś dwa tygodnie i zaaprobowała nasz wyjazd na urlop. Wiedziona jakimś instynktem umówiłam się jeszcze do innego lekarza. W czasie wizyty Pan Doktor w kapitalny sposób oznajmił nam, że jesteśmy w ciąży bliźniaczej oraz w 100% zanegował plany urlopowe. Jak powiedział “z punktu widzenia Rodziców ciąża mnoga to podwójna radość, z punktu widzenia medycznego to patologia”. Macica stworzona jest do noszenia jednego dziecka. Więc całą ciążę będziemy pod zwiększoną opieką. Mnie takie podejście odpowiadało, czułam, że lekarz rzeczywiście troszczy się o prawidłowy rozwój ciąży i zapobiega ewentualnym komplikacjom.

Czy odzyskam wolność?

Nikt mi nie powiedział, że nagle będę uziemiona. Zaczęło się niewinnie. Wiedziałam, że muszę na siebie uważać, nie nosiłam ciężkich rzeczy, nie wysilałam się zbytnio, uważałam z aktywnością fizyczną. Jednak jako osoba pełna energii i wigoru nie myślałam, że podróże albo odwiedziny u znajomych mogą mi zaszkodzić. A jednak… Zaczął mnie delikatnie boleć brzuch, niestety następnie pojawiło się bardzo niewielkie plamienie. Dla nas to już był sygnał alarmowy. Zrewidowałam swoją aktywność, ograniczając ją do przejść salon, kuchnia, łazienka. Nie schylałam się nawet do wypakowywania zmywarki. Dosłownie nic. Czy to jest ciężkie? Szczerze odpowiem – cholernie. Wyobraźcie sobie, że z dnia na dzień zostajecie pozbawieni aktywności zawodowej, towarzyskiej, a nawet codziennej swobody poruszania się na dalsze odległości. Jesteście zamknięci w domu, panuje epidemia, więc też niezbyt chętnie gościcie przyjaciół w domu. Zatrzymaliście się w biegu. Dodatkowo wszystkie domowe obowiązki siłą rzeczy musi przejąć Mąż. Pranie, gotowanie, zakupy dosłownie wszystko (tu wielkie serducho dla Kuby, który z wszystkim poradził sobie znakomicie). Wy leżycie i macie nadzieję, że nic złego się nie dzieje. Ciężkie doświadczenie, ale wiedzieliśmy, że Fasolki są dla nas priorytetem. Jak było mi mocno ciężko leżeć (piękna pogoda, upał), to myślałam o celu i jakoś łatwiej się robiło. Ogromne znaczenie miało też wsparcie Kuby, kiedy marudziłam, że nie nic nie robię, że do bani to spokojnie mi tłumaczył, że właśnie robię najważniejszą rzecz na świecie – daję życie 😉

Podobno jak rośnie to boli….

I odczuwam to codziennie. Tu ciągnie tam strzyka. Nie byłam na to, ani przygotowana ani o tym nie słyszałam. W pierwszym odruchu panikowałam, chciałam sprawdzać właściwie wszystko. Dopiero rozmowy z doświadczonymi koleżankami zaowocowały uspokojeniem i przyjęciem do wiadomości, że ciało się zmienia, rośnie i stąd niektóre bóle. Budzenie się w nocy, bo muszę do toalety…. Tylko że ja się tak łatwo z niektórymi niedogodnościami nie godzę. W ten sposób trafiłam na terapię dna miednicy. Powiem tylko, że warto spróbować samemu.

Im dalej w las tym ciemniej. Brzuszek, który jest domem dla dwóch Fasolek przechodzi spore rozciąganie. Wiąże się to choćby z naciąganiem skóry. Mąż zakupił najfajniejszy balsam jaki dostał w aptece, jednak skóra “łuszczyła się nadal”. Co mi pomogło? Najzwyklejsza oliwka ze słodkich migdałów bez żadnych dodatków, po prostu kupiłam spożywczą 🙂 Codzienne wmasowywanie w brzuszek i boczki i ani skóra się nie łuszczy ani nie zrobiły się rozstępy.

Ciemna kreska od pępka w dół czyli linea negra.

Czy tylko ja spodziewałam się, że pojawi się w pierwszych tygodniach ciąży? Przecież zawsze fotografie ciążowych brzuszków mają zaznaczoną ciemną linię przebiegającą od pępka w dół brzucha tzw. przebarwienie kresy. Jak się okazuje, kresa zaczyna się przebarwiać dopiero w II a czasem i dopiero w III trymestrze ciąży. Kresa czarna lub brunatna to nic innego jak przebarwienie, które zostało wywołane przez zwiększoną, pod wpływem progesteronu produkcję melaniny. Taka sama jest przyczyna ciemnienia brodawek w czasie ciąży. Pielęgnacja skóry w okolicach kresy nie wymaga szczególnych zabiegów ani kosmetyków, jest pielęgnowana tak jak skóra rosnącego brzucha. Czy przebarwienia kresy czarnej znikną po ciąży? Przebarwienia znikają samoistnie, przeważnie w ciągu kilku miesięcy po porodzie. Czasami utrzymują się nawet do roku.

Ogórek i śledź zagryzany ciastem…

Apetyty kobiet w ciąży są już legendarne. A u mnie nic. Miałam nadzieję, że chociaż raz, w nocy, pognam Męża po ciasto albo chociaż frytki zrobimy…. Nic, zero, nul. Może to wynika z tego, że odżywiamy się przynajmniej w 80% zgodnie z Kuchnią Pięciu Przemian? Moja Terapeutka TCM, już na początku ciąży, poleciła mi książkę B.Temelie “Odżywianie według pięciu przemian dla Matki i Dziecka” oraz pozycje Pani Żak-Cyran w szczególności “Odżywiaj dziecko w zgodzie z naturą”. Kawał świetnej literatury. Czy w sposób opisany w książce od samego początku będziemy odżywiać Dzieciaki, jeszcze nie wiemy, ale jeżeli chodzi o moje odżywianie w czasie ciąży to strzał w dziesiątkę. Zero nudności, jak pojawiła się u mnie zgaga, zaraz konsultowaliśmy, co możemy zrobić. W ten sposób mam sprawdzoną radę na zgagę i nudności. Trzeba żuć migdały, to znaczy tak długo je gryźć aż zrobi się w buzi takie mleko. Metoda DZIAŁA! Drugi sposób to żucie imbiru. Trzeci to zjedzenie selera naciowego. Ja zatrzymałam się na żuciu migdałów, bo za każdym razem pomogło. To jedzenie, w moim przypadku, ma jeszcze jedną poważną zaletę, w ciąży przytyłam naprawdę mało. Stosowaliśmy ten sposób odżywiania już od około roku przed ciążą i wtedy pięknie chudłam, mimo że jadłam naprawdę spore porcje i nigdy nie chodziłam głodna. Kiedy dowiedziałam się, że ciąża jest bliźniacza, już wyobrażałam sobie, ile przytyję. Całe szczęście zrównoważone jedzenie świetnie kontroluje wagę.

Coś, na co nie byłam przygotowana to polecenie odstawienia kawy i herbaty. O tyle o ile herbaty właściwie nie piję, tak kawę przyrządzaną wg pięciu przemian uwielbiam. Zostało mi tylko, od czasu do czasu podwędzić łyk od Męża. Czasami brakuje mi też możliwości wypicia szklaneczki whisky albo kieliszka wina. Całe szczęście nigdy nie byłam smakoszem piwa, tu jednak kryje się pułapka dla wielu kobiet. Trzeba bowiem pamiętać, że nawet najmniejsza ilość alkoholu może prowadzić do FAS.

To ja się cieszę czy jednak nie?

Myślałam, że będę odporna na wahania nastroju, że uchroni mnie moje racjonalne podejście. Nie jest źle ale…. bywają też trudne chwile. Kilka razy rozpłakałam się nie wiadomo dlaczego, łatwo mnie urazić, wzruszam się też znacznie częściej.

Czy cały czas cieszę się z bycia w ciąży? Nie. Może to bardzo szczera odpowiedź, ale jestem przekonana, że tak myśli wiele kobiet. Zadaję sobie wiele pytań, które przed ciążą nie były tak dotkliwe, jak są teraz. Czy nie jestem za stara na dzieci, przecież one będą miały dopiero 20 lat, a ja będę 60 latką! Zastanawiam się, czy źle mi było w życiu, przecież mam ukochanego mężczyznę, świetną pracę, wygodne mieszkanie, dobry poziom życia etc. To są obawy, które człowiek ma przed nieznanym. Boję się samego porodu, a raczej operacji cesarskiego cięcia. Zastanawiam się jaki rodzaj znieczulenia będzie najlepszy. Takich wątpliwości może mnożyć się w głowie sporo, nie do końca byłam na to przygotowana, bo większość tych pytań miała opanowanych jeszcze przed ciążą. Jak widać stają się bardziej dotkliwe kiedy są realne 😉

3 Comments

  1. Niesamowite! Dzisiaj założyłam tutaj bloga i następnie przeczytałam twój post o zmianach a teraz ten o ciąży. Jestem szczęśliwa, że znalazłam twój blog! Dobrze piszesz, fajnie się czyta twoje myśli i gratuluję ciąży. Wszystkiego dobrego, będę czytała 🙂

    1. Żeby jeszcze nie zapeszać to na razie nie dziękuję za gratulacje 😉 Dziękuję za miłe słowa. Dla Ciebie też powodzenia w pisaniu a ja właśnie wskakuję i czytam o czym piszesz.

Porozmawiajmy czyli miejsce na komentarze